Jak można wypełnić treść jednego życia? Otóż, okazuje się, że można po brzegi i jeszcze udaje się komuś zapamiętać tyle szczegółów, że treść tych wspomnień jest niezwykle bogata.
Dane mi było w dniach 19-21 października 2007 r. przebywać na rekolekcjach w Wiśle-Jaworniku. Głównym punktem rozważań była postać założyciela Ruchu Światło-Życie – Ojca Franciszka Blachnickiego. Opowiadała o Nim p. Dorota Seweryn – bliska współpracownica kapłana, gorliwa głosicielka Prawd, które objawiły się w Jego życiu.
Słuchając jej relacji, odkrywałam postać niezwykłego człowieka, który od najmłodszych lat marzył o tym, aby stawać się człowiekiem wielkim, zwłaszcza na płaszczyźnie duchowej. Od dziecka pragnął wcielać w życie trzy postulaty: Dobroć – Odwagę – Walkę z przeciwnościami. Wiedział, chciał, czynił to, aby stawać się człowiekiem mężnym i niezwykłym. Wtedy też rodzi się w nim myśl, że nie ma rzeczy niemożliwych, o ile podobają się one Bogu-ta pewność trwa w nim całe życie (doświadcza tego w sposób szczególny także p. Dorota). Wyrzuca więc ze swojego osobistego słownika pojęć słowa: „To się nie uda, to nie wyjdzie”.
Pierwsze świadome pragnienie działania przekłada się na służbę społeczeństwu. Myśli o polityce, wojsku, lecz wcześniej dostrzega harcerstwo. To ono staje się dla Ojca „Aniołem stróżem jego młodości”. Tam uczy się pracy w małej grupie, tam też „szlifuje” swój patriotyzm.
Ksiądz Franciszek to człowiek-miłośnik czasu. Nie chciał go tracić, uważał go za jedną z najważniejszych wartości wżyciu człowieka. Za wszelką cenę pragnie go wykorzystać bez względu na okoliczności. Czas to pojęcie, które można przekroczyć, wyprzedzić, co też dzieje się w życiu Ojca-niektóre z Jego działań mają proroczy charakter. Punktem wyjścia jest tu zawsze czas – p. Dorota podkreślała, że ksiądz Franciszek potrafił wykorzystać każdą powierzoną mu chwilę-bez względu na to, czy był to czas bunkra głodowego, czas celi śmierci, czy czas działalności duszpasterskiej. To, oczywiście, miało przełożenie w Jego życiu- jeden człowiek a dokonał tak wiele. Głęboko dotarła do mnie moja własna nieumiejętność obchodzenia się z podarowanym mi czasem.
Poprzednia myśl łączy się z kolejną prawdą, którą w łasce swojej uchylił mi Bóg. „Wolność człowiek nosi w sobie”. Tak twierdził Ojciec, dowodząc słuszności tej tezy zwłaszcza w tak ekstremalnych sytuacjach jak więzienie czy izolacja.
Te kilka dni, które zostały mi podarowane przez Pana, były dla mnie okazją do odkrycia (znanej już przecież prawdy), że pragnienie dochodzenia do wielkich czynów rodzi się w codziennych obowiązkach. Przybliżyłam się do Ojca, aby poznać go głębiej i w tym poszukiwaniu odnalazłam (odkryłam odświeżyłam) korzenie Ruchu- mojego Ruchu. Chwała Panu.
Barbara Kobos
Bardzo cieszę się, że takie spotkanie miało miejsce, ponieważ uważam, że takie formy przekazywania swojego doświadczenia świętości są bardzo, bardzo potrzebne. Szczególnie ważne są świadectwa osób, które w jakiś sposób były związane z konkretną, świętą dla nas osobą.
Myślę, że tego, czego dowiedzieliśmy się od pani Doroty nigdy nie wyczytalibyśmy z książek, czy innych informacji o życiu księdza Blachnickiego. A to dlatego, że miała ona łaskę bezpośrednio stykać się z Jego życzliwością, ogromnym zaufaniem, porywczością w działaniu, spontanicznością oraz – co najważniejsze – z Jego świadectwem działania Boga w człowieku. Poprzez śledzenie Jego życia mogliśmy zauważyć, jak Bóg realizował swój plan względem niego, jak to wszystko układało się w jedną, nierozerwalną całość. Pani Dorota powiedziała bardzo ważne słowa: gdyby nie plan Boży względem księdza Franciszka i gdyby nie bezgraniczne zaufanie ojca dla Bożego działania, to nie byłoby nas w dziele oazowym, właściwie nie wiadomo, jak potoczyłyby się nasze losy. Uświadomione zostało nam, jak wielkim i godnym podziwu był założyciel naszego Ruchu, jak ogromną miał w sobie wiarę i ufność w Bożą Opatrzność.
Niestety mało mówi się w naszych wspólnotach o księdzu Franciszku, a konsekwencją tego jest fakt, że oazowicze często nie mają pojęcia kim i jakim tak naprawdę był nasz założyciel. Usłyszenie tego wszystkiego z ust osoby, która miała z Nim bezpośredni kontakt było dla nas ogromnym darem, który jesteśmy teraz zobowiązani wykorzystać działając tak, by nasze wspólnoty oazowe rozwijały się w kierunku, który wyznaczył ksiądz Blachnicki, a przez niego – Bóg.
Marzena Gamza