KODA – lato 2007

Mój przyjazd na rekolekcje KODA wiązał się z dużymi trudnościami. Moje wakacyjne praktyki przypadały akurat na okres rekolekcyjny. Kiedy po usilnych prośbach i staraniach okazało się, że mogę wszystko pogodzić, zrozumiałam, że Pan Bóg pragnie podarować mi szczególny czas łaski – czas rekolekcji.
W tych szczególnych dniach, kiedy moje myśli i wysiłki były skoncentrowane na Panu Bogu, szczególnie mocno odczułam, że jestem umiłowanym dzieckiem Boga. Pan Jezus obdarował mnie pewnością, że Jego nieograniczona miłość do mnie nie kończy się wraz z moją niedoskonałością, słabością a przeciwnie – tam Jego miłość nabiera jeszcze większej mocy. Słowa Jezusa: „Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił (…)” pozostaną w mym sercu. Po raz kolejny, dzięki słowom i świętości św. Faustyny odnalazłam w Bożym Miłosierdziu pokój serca. Szczególnej wartości nabrały słowa: Animator to człowiek miłosierdzia i prostego serca. Pan Jezus pozwolił mi także zrozumieć, że każde moje wyzwolenie, uzdrowienie musi mieć swój początek w Jego Osobie, w Jego ranach i Jego krzyżu. Czas rekolekcji pomógł mi usłyszeć głośniej moje powołanie do świętości a także do służby. Dzięki świadectwu złożonemu przez goszczone małżeństwo, czystość nabrała w moich oczach jeszcze głębszego sensu. Ostatnie dni spędzone na modlitwie uświadomiły mi, że moje życie przepełnione jest Bożą obecnością a Pan Jezus jest moim Skarbem, który daje mi pełnię szczęścia.
Za wszystko, co stało się moim udziałem, chwała Panu!

Basia


Przyjechałem na te rekolekcje z ogromnym pragnieniem miłości Ojca, z pragnieniem by się do Niego przytulić. A to, dlatego, że na poprzednim turnusie odkryłem, że moja relacja do Boga była wypaczona. W sumie to wszystko chciałem robić sam, aby On był ze mnie dumny. Nigdy nie rozmawiałem z Nim o moich uczuciach, dlatego też na początku bardzo walczyłem ze sobą, a na modlitwie krzyczałem w sercu do Boga: „Czemu nie przychodzisz! Przecież, chyba po to pokazałeś właściwą drogę, abym mógł się w końcu do Ciebie przytulić?” Teraz wiem, że to nie tak. To pragnienie gorącego przytulenia się do Niego, pomimo tego, że jest dobre, przysłaniało mi rzeczywistość. Musiałem „wybaczyć Bogu”, zapalić się Jego wolą. Jezus dużo mówił do mnie w czasie tych rekolekcji. Już w pierwszych dniach powiedział mi, że każdy, kto szuka znajduje, że każdemu kołaczącemu otworzą. Trafiły do mnie słowa z Ewangelii wg św. Łukasza: „chociażby nie wstał i nie dał z tego powodu, że jest jego przyjacielem, to z powodu jego natręctwa wstanie i da mu ile potrzebuje” oraz „Jeśli choć my źli jesteśmy, umiemy dawać dobre dary swoim dzieciom, to o ileż bardziej Ojciec z nieba udzieli Ducha Świętego tym, którzy Go proszą”. Teraz Bóg ukazuje mi swoją miłość i to nie w jakiś nadzwyczajny sposób, ale tak po prostu. Pokazuje mi, że cały czas tu był. Na nowo wróciła mi radość życia i modlitwy. To wielkie pragnienie przytulenia, urzeczywistnia się i zaczynam przeżywać w radości dziecięctwo Boże – i za to Chwała Panu!

Michał


Pan Jezus na tych rekolekcjach mnie poszukiwał. Ja myślałam, że już wszystko wiem i, że nic nowego się tu nie dowiem, nic nie przeżyję. Jednak Bóg chciał inaczej. Chciał mnie zadziwić i pokazać, że jest inaczej. Pukał do drzwi mojego serca i powoli kruszył barierę, którą zbudowałam. Dopiero w siódmym dniu pozwoliłam, by Jezus mnie znalazł i zaczął przemieniać moje życie. W tym dniu przeżyłam moją bezsilność, bezradność i nicość, jak również dostrzegłam ogrom Bożej łaski. Pokój, który Chrystus wlał w moje serce, gdy wydawało mi się, że to koniec, że dłużej nie dam rady był tak silny, że wszystko stało się jasne. Bóg chciał abym Mu w końcu zaufała, abym rzuciła się w Jego ramiona i poddała się Jego zbawczemu działaniu. To, co po ludzku wydawało mi się nie do przezwyciężenia, połączone z mocą Bożą stało się możliwe. Zawsze wiedziałam, że Bóg mnie kocha, że daje mi siłę i moc. Tu jednak po raz kolejny Bóg mnie zadziwił i pokazał pełnię swej miłości i siły. Za dar wspólnoty i kolejny etap mojego nawrócenia – Chwała Panu!

Ela


Jeszcze do tego momentu myślałem, że moje świadectwo ograniczy się tylko do stwierdzenia: „owoce są na wiosnę…”. Tak jednak nie będzie.
Człowiek czasami nie potrafi powiązać życia i wiary. Z jednej strony praca, nauka i obowiązki, z drugiej zaś: Bóg, Kościół, wiara. Dokładnie tak było ze mną. Myślałem, że poczucie: „Jezus is conect” (kontakt z Jezusem) wszystko załatwi, że nie trzeba się martwić o całą resztę, zwłaszcza o uczucie pustki w sercu. Okazało się jednak inaczej.
Doświadczając tak wielu rzeczy na tych rekolekcjach, kiedy mogłem się przekonać, że bliskość z Bogiem na co dzień – to coś wspaniałego, doszedłem do wniosku, że muszę zrobić „małe” przemeblowanie w moim sercu. Okazało się, że w moim życiu jest wiele pustych, ciemnych i nieprzyjemnych „dziur” – bez Chrystusa. Dziury modlitwy, dziury namiotu spotkania, dziury medytacji oraz dziury widzenia Boga w drugim człowieku.
Każdy dzień spędzony na tych rekolekcjach ujawniał mi brutalną prawdę o mnie samym, ale także uświadamiał mi, że chcę być świętym, chcę, aby moja rodzina była święta, abyśmy mocno trwali przy Chrystusie. Dzięki tym rekolekcją wiem jak trwać w Kościele, przy i z Chrystusem. Wiem jak budować swój Domowy Kościół. Wiem także jak trwać w czystości, pobożności i abstynencji.
Przez treści, które poznałem na KODA, mogę śmiało powiedzieć, iż odkryłem w sobie Nowego Człowieka. Chwała Panu!

Adam


Przyjeżdżając na rekolekcje KODA, nie miałam żadnych wielkich i głębokich oczekiwań. Po prostu chciałam pobyć z Bogiem w bliższej relacji, a przy okazji zdobyć trochę praktycznej wiedzy. Czas przed rekolekcjami był dość intensywny i napięty. Całe dnie zapełnione różnymi zajęciami sprawiały, iż coraz słabiej widziałam Boga przy mnie, odkładałam spotkania z Nim. Nie potrafiłam też pobyć z Nim sam na sam, zawsze jakieś inne sprawy wchodziły w to spotkanie. Potem przyszły rekolekcje, na których mogłam posługiwać jako animatorka grupy. Ten czas wiele mnie nauczył. Gdy przyjeżdżałam na KODA, trudno mi było początkowo wejść w rytm czasu tych rekolekcji. Pan Bóg jednak działał i bardzo szybko dał mi to odczuć. To On pozwolił mi poczuć się tutaj tak dobrze, bym mogła wejść w treści, którymi On do mnie przemawiał. Pan pozwolił mi odpocząć i wlał w moje serce niesamowity pokój. A najważniejsze, że On uczył mnie bycie z ludźmi i dla ludzi. Uczył mnie służby. Myślę, że dopiero owoce tych rekolekcji pokażą na ile dobrze je przeżyłam. Chwała Panu!

Agnieszka


Przyjazd na te rekolekcje i pierwsze pięć dni pobytu, były dla mnie bardzo trudnym doświadczeniem. Nie czułam się szczęśliwa. Było we mnie wiele zniechęcenia i obojętności. Na modlitwach wieczornych i Eucharystii ciągle walczyłam ze swoim zniechęceniem i rozproszeniem. Od początku tych rekolekcji miałam też taką wewnętrzną blokadę przed włączeniem się w życie wspólnoty, przed otwarciem na moją grupę. Ale Pan Jezus przychodził do mnie nieustannie w wielu osobach. Przychodził, gdy miałam zły humor, gdy płakałam, gdy widział, że jest źle. Zesłał mi wielu swoich aniołów, wielu cudownych ludzi. Pan Jezus wreszcie otworzył moje serce na wspólnotę, przemienił moje negatywne nastawienie i wlał w serce pokój. Czas pobytu na rekolekcjach zaowocował też tym, że uświadomiłam sobie wiele moich problemów i wad, których wcześniej nie dostrzegałam. Pomógł mi także zdystansować się do tego, co mam, na co dzień i zobaczyć (siebie i innych) w nowym świetle.
Ważnym wydarzeniem, które pomogło mi na nowo odkryć miłość Pana Boga i zbliżyć się do Niego, było przystąpienie do sakramentu pokuty i pojednania. Teraz nie widzę jeszcze w sobie konkretnych zmian, ale mam nadzieję, że moje postanowienia i ten czas zaowocują po moim powrocie do domu i do mojej wspólnoty! Chwała Panu!

Kasia