Szkoła Animatora 2014-2016

,,Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego’’! Decyzję o Szkole Animatora podjęłam przeżywając rekolekcje ONŻ III w Krakowie. Słysząc słowa ,,W Sercu Kościoła Mojej Matki – Ja Będę Miłością’’ wiedziałam, że chcę czegoś więcej, że moja droga w Ruchu Światło – Życie nie może zakończyć się tutaj. Pragnęłam służyć, dawać siebie innym, prowadzić ludzi do Boga i ukazywać im piękno Kościoła, którego sama doświadczyłam. Być świadkiem tego, że tylko Jezus daje prawdziwe szczęście! Pomimo szczerego pragnienia mojego serca, już na początku zderzyłam się z trudną rzeczywistością; widząc moje braki i niedoskonałości- zaczęłam zastanawiać się, czy jestem odpowiednią osobą. To był trudny czas: życiowych wyborów, rozeznawania powołania, wielu pytań, na które nie potrafiłam znaleźć odpowiedzi. Nie chciałam wtedy krzyża, wydawało mi się, że nie jestem godna, że zbyt wiele nie potrafię, a przecież ‘’animator – musi być doskonały’’. Mimo tego wszystkiego miałam w sercu wielkie pragnienie służby innym, a także świadomość Bożych dzieł w moim życiu, które dokonały się poprzez Oazę. W tym wszystkim towarzyszyły mi słowa: ,,nawet przez ogień przeprowadzę Cię nietkniętą, tylko Zaufaj!’’ były one dla mnie znakiem tego, że jeśli oddam Mu swoje życie, to On sprawi cuda. Zatem, z trudnościami oddawałam Mu siebie, a On z każdym kolejnym zjazdem powoli zmieniał moje myślenie, dodawał odwagi; uczył, że jeśli czegoś pragnę to pomimo trudności nie mogę się poddawać w walce o to. Stawiał na mojej drodze ludzi, którzy pokazywali mi, że animator to człowiek, który przepełniony miłością służby, staje się bezinteresownym darem. Doświadczyłam tego, jak bardzo Bóg umacnia powołanych, a ja jestem narzędziem w Jego rękach i nie muszę być idealna. Ważne, by zawsze pragnąć całym sercem tego, czego On pragnie. Mogę z zachwytem powiedzieć, że podczas Szkoły Animatora, Jezus pokazał mi, że największą służbą jest MIŁOŚĆ! On nauczył mnie kochać! nie za coś, ale pomimo wszystkiego. Kochać nie słowem, ale czynem; kochać na kolanach, w sytuacjach, kiedy już więcej dać nie mogę. W styczniu ktoś powiedział mi: ,,Jenny jak bardzo Bóg musi Cię kochać, skoro daje Ci taki krzyż’’ uwierzyłam wtedy, że te wszystkie trudności są największym błogosławieństwem, najpiękniejszym darem, jaki mogłam od Niego otrzymać; one próbują w ogniu moją miłość i sprawiają, że jest coraz silniejsza. Zrozumiałam, że Krzyż Animatora nie będzie tylko ,,znakiem zawieszonym na mojej szyi’’ ale, że Bóg w ciągu tych dwóch lat wyrył go miłością w moim sercu na zawsze! Podkreślając słowo Agape, które stało się fundamentem mojej posługi. Miłość jest tym, czego, tak mocno doświadczyłam we wspólnocie SA, w dzieleniu się Słowem i życiem, we wzajemnej służbie, radości i trudnych doświadczeniach. Przez te 2 lata Jawornik stał się dla mnie Domem, do którego zawsze z radością będę powracać. Miejscem spotkania: serca Zakochanego Boga i mojego serca przepełnionego marzeniami, a także pragnieniem miłości i służy. Jest też miejscem spotkania szalonych Bożych ludzi, mających niesamowite pasje; radosnych, szczęśliwych i przede wszystkim normalnych!;) Szkoła Animatora nauczyła mnie jeszcze jednego. Nawet, jeżeli nikt w Ciebie nie wierzy, a wszystkie pragnienia Twojego serca wydają niemożliwe. Zaufaj! Uwierz, w to, że Jezus wierzy w Ciebie i nigdy nie zwątpi! Zakochany do szaleństwa Bóg jest z Tobą! Od Jego miłości nic i nikt nie jest w stanie Cię odłączyć. Zaufałam, wypłynęłam na głębię mojego życia razem z Nim. On pozwolił mi na nowo odkryć moją tożsamość, pokazał, że wszystko jest możliwe! Nauczył, że Miłość ma imię – Jezus Chrystus! Tą miłością przepełniona – Pragnę Służyć!

Jennifer Patycka

 


 

Dwa lata Szkoły Animatora były dla mnie przełomowe – bardziej niż mogłam się spodziewać. Zapisując się na SA byłam w sytuacji, kiedy odchodząc z mojej parafialnej wspólnoty młodzieżowej, szukałam innej wspólnoty w charyzmacie Ruchu – albo chociaż o zbliżonej do Ruchu duchowości. Szukając miałam jednak określone kryteria: powinna to być grupa przyjaciół, którzy chcą razem się modlić. Z takim pragnieniem wędrowałam po ścieżkach życia – chociaż nie „zwiedzałam” wspólnot. Pragnienie takiej wspólnoty noszę w sobie do dzisiaj. Ale te dwa lata spowodowały, że spojrzałam na to trochę z innej perspektywy – pomyślałam, że nie ma wspólnoty idealnej i być może – wielce prawdopodobne – że nigdy takiej nie znajdę.

Pan Bóg nie zostawił mnie w takim przekonaniu. Dał mi co najmniej dwa powody do radości – jeden napawa mnie nadzieją, a drugi pozwala spojrzeć z wdzięcznością za siebie. Po pierwsze – przecież to On błogosławi moje pragnienia, wszystkie – więc to również! Całe życie udowadnia mi, że dotrzymuje danego Słowa i spełnia Swoje obietnice. Skoro On mi obiecuje, że będzie mi błogosławił, to przecież nie pozostanie obojętny na jedno z największych pragnień mojego serca! Po drugie – patrzę na moją dotychczasową wspólnotę i widzę, że Pan już wtedy obdarzał mnie wielką łaską – i chociaż wtedy być może nie zawsze było łatwo – dawał ludzi, którzy zrobili dużo dobrego i których do tej pory podziwiam.

Również te dwa lata były dla mnie szczególnym czasem, kiedy moje życie się zmieniło – Ruch się dokonał i to właśnie w aspekcie Życia – mojej codzienności. Musiałam zmagać się z wieloma sprawami, odkrywałam również siebie, swoje ograniczenia i pragnienia. To też był czas podsumowań. Teraz widzę, że zjazdy Szkoły Animatora i Dom w Jaworniku szczególnie przyczyniły się do tego, że mogłam zobaczyć to całe dobro, które dokonało się w moim życiu i podziękować za nie. Czas SA pokazał mi też, że mogę tak się skupić na swoich marzeniach, że nie zauważę, że ich spełnienie mam tuż „pod nosem”. Przez te jedenaście zjazdów stworzyła się wspólnota przyjaciół, która stawała razem na szczerej modlitwie. Pan dał mi to, czego tak bardzo pragnęłam – i to w najtrudniejszym jak do tej pory etapie mojego życia.

Czas SA był także ważny pod względem odpowiedzi na parę pytań, między innymi na pytanie o to, jakim być człowiekiem-animatorem. Zobaczyłam na Szkole Animatora wielką normalność, która nie jest wymuszona. Akceptuje również drugiego człowieka z jego normalnością i daje możliwość rozwinięcia się, towarzyszy mu. Normalność, która walczy o siebie, walczy z przeciwnościami, a siły do tej walki czerpie od Jezusa – i dlatego jest taka mocna, przekonywująca i pociągająca. Pociągnęła i mnie!

Zakończę zawołaniem,

które zawsze już będzie mi się kojarzyć

z czasem Szkoły Animatora (i z zielonym autem)

Dzięki Ci, Panie!

Martyna Ciszewska


Czy Pan Bóg spełnia marzenia…?

Kończąc Szkołę Animatora z łatwością mogę odpowiedzieć, że tak!

Ten dwuletni okres w moim życiu był dla mnie niezwykłym doświadczeniem Boga, który zna moje pragnienia, nawet te najbardziej ukryte i troszczy się o wszystkie moje potrzeby.

Każdy weekend spędzony w Jaworniku pozwalał mi  zatrzymać się nad sobą i w zgiełku innych obowiązków, trudności, zmagania się z własnymi słabościami na nowo odkryć swoją tożsamość i doświadczyć przenikającej serce Bożej obecności.

Tak naprawdę w Jaworniku stawiałam swoje pierwsze kroki jako animatorka. W czasie tych dwuletnich rekolekcji nauczyłam się jak pisać konspekty, jak poprowadzić spotkanie, jak bogaty jest Kościół i przede wszystkim jak piękny jest drugi człowiek i jak wielką ma wartość.

Wspólnota, której doświadczyłam, była dla mnie wytchnieniem w codzienności i inspiracją, by dalej się formować i nie ustawać w walce o marzenia. Na Szkole Animatora Pan Bóg posyłał mi osoby, które poprowadziły mnie w mojej posłudze w Ruchu Światło-Życie i wspierały w trudnych chwilach. Dzięki nim pragnęłam i pragnę coraz bardziej wzrastać i służyć.

Za to, że to co zdawało mi się nieosiągalne, dzięki Szkole Animatora stało się rzeczywistością

Chwała Panu!

Gosia Skop