Dwuletnia Szkoła Animatora


Czas Szkoły Animatora był czasem zachwytu ale też czasem trudności. Zachwytu bogactwem dogmatów, bogactwem nauki Kościoła. Zachwytu opieką i troską Pana Boga. Tu mogłam poznawać charyzmat Ruchu, odnaleźć w nim swoją drogę w Kościele. Tu poczułam, że miłość to odpowiedzialność, to wzrost, rozwój i ciągłe dojrzewanie. Dzięki temu nauczyłam się bardziej dbać o wspólnotę, o drugiego człowieka. Poprzez odkrywanie swoich zasobów.
Był też czasem trudnym, w którym Bóg hartował mnie, moją wiarę, życie. Z tymi trudnościami nie byłam sama. Mogłam odkrywać troskę wspólnoty o moją osobę, ich odpowiedzialność za nasz wspólny rozwój, naszą wspólną drogę. Za to wszystko: Chwała Panu! Alleluja!
Szkoła Animatora to szkoła bycia chrześcijaninem. Nie tylko teoretyczna wiedza o chrześcijaństwie i Kościele, ale praktyczne zastosowanie w życiu. Tego właśnie mogłam się nauczyć w Jaworniku. Doświadczenie życia we wspólnocie umacnia moją wiarę i postępowanie za Chrystusem.

Hanna Honisz


Czas Szkoły Animatora był dla mnie bardzo dużym umocnieniem w tym, co robię dobrze i motywacją do zmiany tego, nad czym jeszcze powinnam pracować. W ciągu tych dwóch lat bardzo mocno doświadczyłam wartości wspólnoty – tej wspólnoty w parafii. Weekendy, które spędzałam w Wiśle uświadamiały mi jak wielkie znaczenie mają dla mnie ludzie, których zostawiłam w parafii, a których mi brakuje, kiedy muszę się od nich odłączyć. Umocniłam się w przekonaniu, że chcę trwać dalej w tym, co robię w Ruchu i w tej konkretnej grupie.
Drugim ważnym i niesamowitym doświadczeniem była dla mnie taka szczególna obecność Boga na każdym ze zjazdów. Na każdym kroku zaskakiwał mnie On i zmieniał. Kiedy przyjeżdżałam zmęczona, z trudnościami, On uspokajał i dodawał sił. Z drugiej strony jednak potrafił burzyć mój spokój, gdy trzeba było coś rewidować i zmienić w moim życiu – tak, że nie wracałam już do domu taka spokojna, ale z motywacją, konkretną decyzją.
Za ten czas, wszystkie zmiany, jakie w tym czasie zaszły: Chwała Panu!

Marta


„Jestem w Ruchu Światło-Życia i nie zamierzam tego zmieniać! Nie potrzebna mi Szkoła Animatora!” – tak myślałam jeszcze kilka lat temu. Nie potrzebne mi było błogosławieństwo, specjalne uroczystości i inne pieczątki. To się zmieniło. Dwa lata temu zapragnęłam pojechać na Szkołę Animatora. Zaczynałam wtedy nową pracę, która – jak się później okazało – jest bardzo absorbująca.
Podjęłam decyzję, że jadę na Szkołę Animatora i była to najlepsza decyzja z możliwych. Przyjechałam! I stwierdziłam, że się tu nudzę. Znam te treści i nie potrafię niczego nowego odkryć. Tak było na „0” i I-szym Kroku. Ale później się to zmieniło. Zaczęłam poznawać intelektualnie Pana Boga wczytując się w Dokumenty Kościoła, doświadczałam wspólnoty podczas spotkań w grupie. Ale najważniejsze dla mnie było to, że na konkretny weekend jestem umówiona z Panem Bogiem. Że spędzę z Nim prawie całe trzy dni, że zostawię całą moją pracę i będę mogła skupić się na relacji z Nim. Czas w Jaworniku to za każdym razem było dla mnie ładowanie akumulatorów. Bardzo cenię sobie ten czas. Odkryłam, że Ruch Światło-Życie to moje miejsce w Kościele, któremu chcę służyć. Będzie mi brakowało tych spotkań. Chwała Panu!

Agnieszka


Czas formacji w Szkole Animatora w Wiśle Jaworniku to czas wielkiej Miłości Pana Boga do mnie. Tutaj szczególnie odczuwałam tę Miłość. Tu dużo otrzymałam też od wspólnoty. Ks. Moderator i animatorzy byli wzorem dla mnie w swoim obdarzaniu mnie tym, co mają najpiękniejszego (miłość, oddanie, kompetencje, radość, wymagania). Z przyjemnością tu przyjeżdżałam na każdy krok. Był czas, że odpowiadałam osobom z Ruchu: „jestem w Diakonii Wyzwolenia, po co mi być animatorem”. Jednak po Koda zaczęłam myśleć inaczej i poddałam się tej formacji. Pan Bóg postawił mi „wiosnę Kościoła” – młodych ludzi – uśmiechniętych, pełnych pomysłów, zdolnych, napędzających tempo, otwartych na Pana Boga. Dużo otrzymałam tutaj dla rozwoju intelektualnego i duchowego. Nigdy nie zapomnę tego czasu, czasu pobierania od Pana Boga i dawania innym. Chwała Panu!

Czesia


Szkoła Animatora była dla mnie: szkołą wyrzeczeń, bo musiałam zrezygnować niejednokrotnie z bardzo ważnych dla mnie spraw, aby móc przyjechać na dany krok; szkołą trudności, gdyż często musiałam walczyć z własnym zmęczeniem i słabością; szkołą odwagi, bo nauczyła mnie jeszcze większej odwagi w działaniu na rzecz mojej własnej parafii – dzięki doświadczeniom tu przebytym wiele zrozumiałam i zaczęłam „iść na całego” w dawaniu siebie dla parafii, mojego otoczenia, a przede wszystkim dla wspólnoty, w której jestem i chcę trwać. Pragnę, dzięki sile Pana Jezusa – Jego Błogosławieństwu, starać się wnosić jedność w środowisku, w którym żyję, w mojej parafii i wszędzie tam, gdzie Pan Jezus mnie pośle, abym służyła. Szkoła ta była także dla mnie szkołą pokory, bo często doświadczałam tego, że moja słabość może „doskonalić się” tylko i wyłącznie w mocy Chrystusa. Zaczęłam „oduczać” się bycia „Zosią Samosią”. Doświadczyłam piękna i ważności Wspólnoty. Szkoła ta była więc też dla mnie szkołą nadziei i miłości, które odnajdywałam w napotkanych tutaj ludziach. Umocniłam się w tym charyzmacie i zapragnęłam naprawdę przekładać go na codzienne życie – gdziekolwiek Pan Jezus mnie posyła i będzie posyłał. I zrozumiałam, że choć droga ta nie jest łatwa, to jest piękna i warta wszelkich trudności, jeśli chociaż jedna osoba zdołałaby dzięki temu przybliżyć się do Pana Jezusa, odnajdując Go w swoim życiu. Za to wszystko, czym Pan mnie tu ubogacał i za Jego wielkie Miłosierdzie – Chwała Mu!

Agnieszka


Jestem jak podkowa. Przez dwa lata w kuźni Kowal (Pan Bóg) nadawał mi kształt i robi to nadal. Często było to bolesne, ale piękne i niezbędne. Jezus przez całe dwa lata wytrwale kształtował moje sumienie. Po każdym zjeździe miałam jakieś zadanie do wypełnienia, aby ukształtować swoje sumienie. Rozwinęła się moja praktyka sakramentu pokuty i bardziej świadomie i sumiennie zaczęłam się do niego przygotowywać. Pokora, stosunek do drugiego to tylko niektóre aspekty, na jakie Pan Jezus wskazał mi w tym czasie. Chwała Mu za to!
Czas Szkoły Animatora był przede wszystkim okresem wyrzeczeń. Z każdym zjazdem było trudniej rezygnować ze spotkań dla mnie ważnych, zostawiać ludzi i sprawy aby przyjechać tutaj. Szkoła Animatora dała mi piękne doświadczenie formacji wewnętrznej i intelektualnej. Wzbudziła we mnie pragnienie służby Kościołowi, Chrystusowi i samemu Ruchowi Światło-Życie. Odkryłam, że Bóg wzywa mnie do konkretnej służby w diakonii, że posyła mnie do konkretnych ludzi, którym mam służyć.
Cieszę się, że wszystkim czego doświadczyłam i czego się nauczyłam, dowiedziałam mogę dzielić się z innymi. Te doświadczenie mogę wykorzystać w praktyce w swojej wspólnocie. Wierzę, że czas Szkoły Animatora w swoim czasie przyniesie zewnętrzne, ale przede wszystkim wewnętrzne, duchowe owoce.Bogu dziękuję za łaski, których doświadczyłam i otrzymałam.
Dwa lata formacji Szkoły Animatora były dla mnie czasem zmagań ze sobą, swoimi słabościami i wadami. Czasem buntu, a zarazem wszechogarniającej miłości Boga i dobroci drugiego człowieka.
Wielokrotnie na drodze mojej oazowej formacji wytyczałam sobie cele, do których chce dojść i poza które nie chcę wychodzić. A więc „nie” dla KODA, „nie” dla KWC, „nie” dla posługi na rekolekcjach. Nawet banalne „nie” dla dawania świadectwa.
Tak wcześniej, jak i tutaj Pan Bóg przełamywał moje bariery, niechęć, bunt i pokazywał, że nie można Go ograniczać. Nie można stać pośrodku, trzeba iść na całość. Zimny albo gorący. Być gorącym i dać Mu całego siebie. Nie zamykać przed Nim jakichś sfer, które chcemy pozostawić tylko dla siebie, ale otworzyć się zupełnie na Jego działanie. Bo właśnie wtedy, mimo trudności, będę najszczęśliwsza.
Chwała Panu!


Szkoła Animatora wymagała ode mnie wielu poświęceń. Wyjazdy do Wisły były często rezygnacją z innych, ważnych dla mnie spotkań z ludźmi, wydarzeń rodzinnych, studiów, które są moją pasją. Jednak zawsze, kiedy przyjeżdżałam na każdy kolejny krok, Pan Bóg rekompensował mi moje ofiary. Początkowo buntowałam się pytając: „Panie Boże, dlaczego wymagasz ode mnie tak wiele?”, ale później zorientowałam się, że otrzymuję o wiele więcej niż sama daję. Szczególnie, kiedy w chwilach kryzysu, słabości w modlitwie, życiu duchowym, przyjeżdżałam do Wisły i mogłam wrócić do źródła Bożej łaski. Bardzo ułatwiał to określony plan dnia, gdzie był czas na adorację, Eucharystię, modlitwę wspólnotową i osobistą. Zawsze wracałam z Wisły z pokojem w sercu i nową nadzieją.
Za to wszystko, czego doświadczyłam podczas Szkoły Animatora CHWAŁA PANU!


Przyjeżdżając na rekolekcje – Szkołę Animatora, miałam nadzieję na pogłębienie relacji z Bogiem, modlitwę i oderwanie od problemów dnia codziennego. Bardzo szybko okazało się, że to nie jest tak. Pan Jezus pokazał mi, że potrzebuję spotkania z Nim, a ja zastanawiałam się gdzie i jak. Zaczęłam szukać innych rekolekcji (ORD, KODA, SOW). Pogłębienie relacji z Bogiem na tych rekolekcjach dało mi siłę i nowe spojrzenie na Szkołę Animatora. Zaczął być to dla mnie czas zatrzymania się i dwudniowego postoju. Chwała Panu!
W czasie tych dwóch lat Pan Jezus w sposób szczególny działał w moim sercu przez wspólnotę, drugiego człowieka. Mogłam doświadczyć tutaj żywej wspólnoty, zobaczyć swoje plusy i minusy i uczyć się pokory. Chwała Panu!
Szkoła Animatora była dla mnie bardzo trudnym czasem, często walki. Ale pozwoliła mi dostrzec i docenić to, że te rzeczy, które są szczególnie trudne, ciężkie, o które muszę walczyć to rzeczy bardzo cenne.
Dziś patrzę na Szkołę Animatora jak na coś cennego, coś co wiele mi dało. Czytanie dokumentów choć przychodziło bardzo ciężko było bardzo wartościowe i odkrywcze. Czas na Szkole Animatora pozwolił mi też odpowiedzieć sobie na pytanie czy Ruch i jakie moje miejsce w nim. Chciałabym w nim trwać niezależnie od tego gdzie będę.

Agnieszka


Czas Szkoły Animatora postrzegam jako ogromny dar od Pana Boga. Od dłuższego czasu przeżywałam trudności związane z modlitwą i moim życiem duchowym – muszę nieustannie walczyć o czas na spotkanie z Panem Bogiem. Tutaj, w czasie weekendowych zjazdów było to łatwiejsze, uczyłam się wytrwałości w modlitwie, wierności i trwania przy Panu mimo wszystko.
Czytanie dokumentów Kościoła było dla mnie dużym wysiłkiem, ale jednocześnie ogromną radością. Ubogaciło mnie bardzo piękno w nich zawarte. Dostrzegłam również kolejny raz bogactwo Kościoła.
Wielkim darem od Pana Boga była dla mnie również wspólnota – uczyłam się dzięki niej wychodzenia poza siebie i nawiązywania relacji. Chwała Panu za ten piękny czas!

Ola


Czas Szkoły Animatora mogę porównać do doświadczenia zdobywania górskich szczytów. Dochodzę do końca i czuję się radosny, ale także zmęczony.
Kiedyś usłyszałem, że „jeśli chcesz kogoś poznać, pójdź z nim w góry”. O prawdziwości tych słów przekonałem się na sobie – poznałem siebie. Pan Bóg przez diakonię i uczestników Szkoły Animatora pokazał mi moje talenty, ale także rzeczy, nad którymi powinienem pracować, żeby móc powiedzieć „jestem chrześcijaninem”. Chwała Panu!