KODA – lato 2008

Na rekolekcje KODA przyjeżdżałem bez jasno określonych celów. Już słowo „kurs” w nazwie rekolekcji sprawiało, że patrzyłem na nie z dystansem i oczekiwałem bardziej szkoły z lekcjami niż czasu spędzonego z Bogiem. Już pierwszego dnia przekonałem się jednak, że rekolekcje te będą bardziej nastawione na przeżycie niż wykucie omawianych treści. Dla mnie osobiście przełomowym momentem był dzień, w którym dzięki konferencji ks. F. Blachnickiego zrozumiałem, iż pewien stereotyp: „formuła Ruchu Światło-Życie się wyczerpała” jest zupełnie nieprawdziwy. To my ludzie się wyczerpujemy, jednak charyzmat, który dał nam nasz założyciel jest nadal aktualny, a wręcz wybiega do przodu w wizji współczesnego Kościoła. Za kilka dni wrócę do swojej parafii i w niej chcę tworzyć Ruch, żywy, nowoczesny, a przede wszystkim nastawiony na wielką ewangelizację. Za to chwała Panu!

Marcin


Przyjechałam na KODA, aby się podszkolić, ale z drugiej strony przez rekolekcje na drugim turnusie myślałam, że już wszystko poukładałam w wierze, ale myliłam się. I tutaj przyszedł kryzys. Pan Bóg uświadomił mi, że nie zawsze musi być po mojemu, nawet na modlitwach. W dniu ciszy, w Sakramencie Pokuty i Pojednania, w rozważaniu Słowa Bożego – Bóg delikatnie dotykał mojego serca. Adoracja Krzyża i śpiewy Taize ukazały mi wielką miłość Boga, jak bardzo uniżył się dla mnie, stał się sługą. Słowa: „nie wstydź się świadczyć” uświadomiły mi, że nie mogę stać w miejscu, muszę działać, że nie ważne są moje leki, strach przed odrzucenie przez innych. KODA umocniła mnie w przekonaniu, że chcę trwać i działać w Ruchu Światło – Życie, w Kościele, posługiwać innym, że mam tu swoje miejsce. Pan na nowo zapalił moje serce Ruchem, modlitwą i pragnieniem ciągłego kontaktu z Nim na liturgii i czytaniu Słowa Bożego. Za ten czas ciemności, który Pan rozświetlił i za dar modlitwy – Chwała Panu.

Ewa


Jedyne, czym mogę zaświadczyć dla Imienia Jezusa, jest głęboka zmiana mojej postawy dotyczącej posługi animatora oraz członkostwa w Ruchu Światło – Życie. Moja krótkowzroczność i oziębłość na charyzmat Ruchu sprawiła, że nie dawałem świadectwa wiary, nie chciałem angażować się w życie oazy. Dalsze rozwijanie się w Ruchu i posługa w diakonii stanowiły dla mnie niejako pojęcia abstrakcyjne – coś, co mnie nie dotyczy. Nie mówiąc już o dążeniu do pełnej Nowej Kultury. Treści, jakie były przekazywane na KODA, szczególnie konferencje ks. Franciszka Blachnickiego, pokazały mi, co tak naprawdę chce ode mnie Jezus, że charyzmat Ruchu to posiadanie siebie w dawaniu siebie, że być uczniem Chrystusa to dawać siebie ludziom i dawać świadectwo prawdzie, świadectwo o miłości Chrystusa. To wszystko dało mi zrozumienie jak wielkim darem jest Ruch Światło – Życie, że jako chrześcijanin powinienem się realizować we wspólnocie i we wspólnocie działać i głosić Ewangelię. Za to Chwała Panu!

Krzysztof